Stolica Kazachstanu Astana to miasto, które nie jest jeszcze zbyt dobrze wpisane w świadomość Polaków. Wiele osób na pytanie o stolicę tego kraju odpowiada Ałama Ata. A tymczasem już od ponad 15 lat funkcję tę pełni właśnie leżąca na północy kraju Astana. Decyzja rządzącego niepodzielnie i nieprzerwanie Kazachstanem od 1989 roku i pochodzącego z Astany prezydenta Nursułtana Nazarbajewa miała najprawdopodobniej na celu odcięcie się od czasów radzieckich i rozpoczęcie wszystkiego od nowa.

A było gdzie zaczynać. Kiedy w 1993 roku decyzja została podjęta Astana była niewielkim miastem o lokalnym znaczeniu. Stanowiła więc doskonałe pole dla eksperymentów urbanistycznych i architektonicznych prezydenckiej ekipy. Dziś miasto wprost szokuje swoją nowoczesnością i monumentalizmem. Jest czysto, nowocześnie ale jednocześnie dość pusto. Jak dotąd udało się podnieść liczbę ludności do około 700 tysięcy, jednak wiele nowo wybudowanych mieszkań stoi nadal pustych.

Architekci tworzący „nową Astanę” pragnęli aby stała się ona środkowoazjatyckim Berlinem. Czy się to udało każdy powinien odpowiedzieć sobie sam. Na pewno nowoczesne centrum robi potężne wrażenie. Wyrasta ono jak miejsce z innego świata pośród kazachskich dziewiczych przestrzeni. Szkło, metal, futurystyczne kształty, wszystko to tworzy wrażenie jakiegoś kosmicznego bytu.

Ścisłe centrum miasta skupia się między Pałacem Prezydenckim a Centrum Khan Shatyr, mającym formę potężnego, przezroczystego namiotu. Wraz z niedalekim Pałacem Pokoju i Pojednania będącym szklaną piramidą są one dziełami angielskiego architekta Normana Fostera. Między nimi ciągnie się Nurzhol Boulevard, z licznymi fontannami i kwiatowymi dywanami. Nieopodal w niebo strzela wieża Bayterek, która uznawana jest za symbol kazachskiej stolicy.

Przybywając do Astany należy nastawić się na oglądanie miasta nowego i mającego niewiele wspólnego z całą reszta Kazachstanu. Choć budowle nasycono „azjatyckim duchem”, o którym tak chętnie wspominają architekci to bijąca w oczy nowoczesność nie pozostawia zbyt wiele miejsca dla tradycji. Warto jednak zobaczyć to dziwne miasto, które niektórzy uznają za kaprys i zabawkę prezydenta.