Dookoła Bałkanów (cz. 4) – Macedonia i Serbia

Autor: Anna Śliwa, Licencja: Copyright

Dzielnica Kaneo w Ochryda

Dzielnica Kaneo w Ochryda

Kiedy wyjrzałam rano z namiotu odetchnęłam z ulgą. Nad jeziorem niebo było błękitne. Jednak zadowolenie nie trwało długo. Odwrócenie głowy i rzut oka na góry sprawił, że uśmiech zgasł. Chmury kłębiły się nadal. Śniadanie z widokiem na mieniące się w słońcu wody jeziora poświęciliśmy na ułożenie planu dnia. Pierwszym celem stał się klasztor Świętego Nauma tuż przy granicy z Albanią. Przybyliśmy na miejsce wcześnie, dzięki czemu mieliśmy możliwość zwiedzania go w samotności. Jakieś pół godziny później parking zaczął zapełniać się autokarami. Głównie z Rosjanami i Bułgarami. Klasztor ten jest ważnym miejscem pielgrzymkowym. Dodatkowo jego otoczenie, XVI wieczna cerkiew ozdobiona freskami, atmosfera i spokój. Cudowne miejsce. Do momentu pojawienia się tłumu turystów.

Klasztor św. Nauma

Klasztor św. Nauma

Ponieważ chmury usadowiły się na szczytach Galicicy nad jeziorem panowała piękna pogoda. Woda nareszcie miała kolor znany z pocztówek, wydawało się, że to koniec załamania. Po zwiedzeniu klasztoru oraz targu z wyrobami rzemieślniczymi ruszyliśmy z powrotem do Ochrydy. Zatrzymaliśmy się jeszcze na punkcie widokowym, obok którego znajduje się muzeum – zrekonstruowana wioska na palach, jakich w przeszłości wiele znajdowało się nad Jeziorem Ochrydzkim. Wysiadając z samochodu Kuba niechcący zawadził nogą o felgę w kole, która odpadła.
I tu nastąpiło wyjaśnienie zagadki, która nie dawała nam spokoju od kilku dni. Pytanie brzmiało: co tak stuka cały czas w okolicach tylnego koła. Dźwięk pojawił się pierwszy raz kiedy zjechaliśmy z Prokletije. Okazało się, że przez prawie tydzień jeździliśmy z pękniętym kołem. Jego wewnętrzna część pękła na trzy części. Niby wszystko się trzymało, ale może lepiej nie myśleć co by się stało gdyby rozsypało się podczas jazdy. Zanotowaliśmy więc dłuższy postój na wymianę koła. W jego trakcie pogoda przestała być już tak piękna jak w klasztorze. Powróciły chmury, zrobiło się ponuro.

Twierdza cara Samuela w Ochryda

Twierdza cara Samuela w Ochryda

Przy nisko wiszących chmurach wróciliśmy do Ochrydy i tym razem zaparkowaliśmy w górnej części miasta przy murach. Ruszyliśmy do odnowionej twierdzy cara Samuela. Spacer po murach pozwolił nam zobaczyć miasto z góry i wypatrzyć miejsca, do których nie trafiliśmy poprzedniego dnia. I tak niebawem stanęliśmy przed dawnym klasztorem świętego Klimenta oraz kościołem świętego Pantalejmona. Jest on wzorowany na tradycyjnym budownictwie z tego rejonu ale ukończony został zaledwie dziesięć lat temu. Stoi jednak na starych fundamentach, a jego otoczenie prezentuje się nad wyraz ciekawie. Znajdowała się tu bowiem już w IV wieku bazylika wczesnochrześcijańska. Zachowały się po niej piękne mozaiki. Zabezpieczono je dachami ułożonymi tak by oddawały wygląd pierwszego kościoła. Wokół znaleźć można także wiele pozostałości po antycznych budowlach.

Cerkiew Świętego Pantelejmona w Ochryda

Cerkiew Świętego Pantelejmona w Ochryda

Ponieważ południe dawno już minęło ruszyliśmy krętymi uliczkami, z postojami w sklepikach z rękodziełem zeszliśmy na deptak. Krótka przerwa w kawiarni i wizyta w markecie. I tu kolejne zdziwienie. Pani na dziale z serami i oliwkami zwróciła się do nas w czystej polszczyźnie. Okazało się, że jest żoną Macedończyka, wyjechała z kraju kilkanaście lat temu i mieszka w Ochrydzie. Miłe są takie spotkania.
Ochryda żegnała nas kolejną ulewą. Jednak jadąc w stronę Bitoli co chwilę widzieliśmy przed sobą tęczę. Chmury raz się rozstępowały pokazując piękne widoki na Pelister to znowu zbierały strasząc deszczem. Bitola okazała się miłym miastem z meczetem, wieżą zegarową oraz potężnym pomnikiem Aleksandra Macedońskiego na głównym placu. Jak się przekonaliśmy postać ta jest w Macedonii (a właściwie w Byłej Jugosłowiańskiej Republice Macedonii, jak brzmi jej oficjalna nazwa nadana po protestach Grecji) eksploatowana do granic możliwości. Nawet główna autostrada nazwana jest jego imieniem. Opuszczając Bitolę pojechaliśmy jeszcze do Heraclea Lyncestis. Są to pozostałości miasta antycznego założonego najprawdopodobniej przez Filipa II Macedońskiego. Kompleks budowli jest obecnie w remoncie i wygląda na to, że przygotowywane jest tam otwarcie centrum turystycznego.

O autorze
blank Anna Śliwa
Pochodzi z gór ale tak naprawdę zaczęła się nimi interesować gdy przeprowadziła się do Lublina. Dziś nie wyobraża sobie wakacji bez wędrówek z plecakiem. Poza tym jeździ dużo po Polsce i Europie (a ostatnio wypuszcza się nawet poza jej granice) zarówno zawodowo jako pilot i przewodnik górski jak i hobbystycznie. Interesują ja pogranicza kultur i ich wzajemne przenikanie. Zimowe wieczory spędza z dobrym kryminałem w ręce albo brzdąkając na ukochanej gitarze.

Zobacz też