11 największych zapór wodnych w Polsce

Jeszcze do niedawna uważane za jeden z najbardziej ekologicznych sposobów na pozyskiwanie energii elektrycznej, teraz są coraz częściej krytykowane. O ile bowiem wciąż stawia się niewielkie, kilkumetrowe zapory wodne, aby produkowały prąd dla kilkunastu tysięcy ludzi, o tyle nikt już w Polsce, ani w Europie Zachodniej nie myśli o projektowaniu prawdziwych kolosów, jakie wznoszono jeszcze w drugiej połowie poprzedniego stulecia. Wielkie zapory wodne wpływają bowiem w kolosalny sposób na środowisko i rzadko kiedy jest to wpływ pozytywny: aby je zbudować, trzeba nierzadko zlikwidować całe miasta. Gdy zapory już istnieją, na zawsze zmieniają miejscowy krajobraz. Ale zawsze, przynajmniej te największe robią wrażenie. Długie na kilkaset metrów, wysokie na kilkadziesiąt, są atrakcją same w sobie. A przecież budowane są nie tylko po to, aby zapewnić ludziom energię elektryczną. Zapory wciąż uważane są za najpewniejszy sposób ochrony przed katastrofalnymi powodziami oraz na uregulowanie przepływu rzek.

Takie zapory, jak chińska Trzech Przełomów, czy amerykańska tama Hoovera, kojarzy zapewne każdy z nas. Nie uwierzymy też, że ktoś nie kojarzy Soliny. Mimo wszystko o polskich zaporach wiedza nie jest zbyt duża. Przybliżmy więc ją sobie nieco. Oto 11 największych (a dokładniej: najwyższych) zapór wodnych na polskich rzekach.