Często nie chcemy rozstać się z naszymi ulubionymi zabawkami, biorąc je ze sobą na wyjazd. Weekend w kraju to nie problem, możemy brać, co chcemy i w dowolnej ilości. Ale już wyjazdy zagraniczne rządzą się trochę innymi prawami, szczególnie gdy podróżujemy samolotem.
O czym pamiętać, by nie narazić się na konsekwencje, których rozpiętość może być zresztą bardzo różna?
Pierwszą kwestią, jaką musicie sprawdzić przed wyjazdem, to możliwość wwiezienia do danego kraju akcesoriów erotycznych. Takie informacje są dostępne w internecie – sprawdzamy je na stronie urzędu celnego danego kraju, tak samo, jak np. możliwość wwiezienia rozweselających trunków. Obecnie około 100 krajów na świecie nie pozwala na wwiezienie gadżetów erotycznych. Głównie są to pańska afrykańskie, azjatyckie, muzułmańskie. Są tu destynacje zarówno bardzo egzotyczne, jak i naprawdę częste, jak chociażby Egipt, Malediwy, Mauritius, Seszele.
Do tej uwagi sugerujemy podejść z dużą powagą. W zależności od kraju, do którego jedziemy, wwiezienie gadżetów może skutkować ich przepadkiem, grzywną, a nawet (przynajmniej teoretycznie) karą więzienia. Mały masażer o niepozornym wyglądzie, który w żaden sposób nie będzie kojarzył się z erotyką może zostać przepuszczony. Ale jeśli będzie miał bardzo jednoznaczne zastosowanie, szczególnie realistyczny kształt, wzorowany na męskości… Nie ma sensu ryzykować.
Kolejna ważna uwaga – nawet jeśli przepisy celne pozwalają na przewóz, to niekiedy może tego zabronić sam przewoźnik. Jeśli wiecie, że zgodnie z prawem możecie je ze sobą zabrać w podróż samolotem, to powstaje pytanie, gdzie je zapakować.
W zależności od tego, z jakim bagażem podróżujecie, różne będzie postępowania z waszymi zabawkami. Przykładowo te, które są w płynie, w bagażu podręcznym nie mogą przekraczać pojemności 100ml. Dotyczy to więc żeli nawilżających wszelkiego rodzaju, ale także olejków do masażu czy cleanerów – środków przeznaczonych do czyszczenia zabawek. W bagażu rejestrowanym mogą one mieć już dowolną wielkość.
Nie ma większego problemu, by gadżety zasilane motorkiem przewozić w bagażu podręcznym. Teoretycznie możecie się tego wstydzić, bo przecież bagaże są skanowane, mogą być przeszukiwane, a do używania wibratora nie każdy się przyznaje… Bez obaw. Pracownicy lotniska są na tyle doświadczeni, że widzieli już niejedno. A nawet jeśli nie, to nie są oni od oceniania waszego życia erotycznego, ale od sprawdzania zgodności zawartości bagażu z prawem. Jeśli można – to można.
Wytyczne linii lotniczych wskazują, czy urządzenia zasilane powinny być przewożone w bagażu podręcznym czy w rejestrowanym
Gadżety mogą być wyposażone w silniczki, albo ich pozbawione. Te drugie bez większego problemu wrzucamy do bagażu rejestrowanego. Urządzenia zasilane przewozimy raczej w bagażu podręcznym. I tu mała uwaga co do zasilania. Jeżeli są to urządzenia na baterie, to te wyjmujemy i przechowujemy osobno w bagażu podręcznym. Jeśli na akumulator wewnętrzny, to przed wyjazdem należy do naładować. Możliwe, że będzie konieczne wyjęcie urządzenia podczas kontroli, a wtedy należy zademonstrować jego działanie. Nowoczesne gadżety posiadają przyciski blokady przed włączeniem travel lock – blokujemy je więc na czas podróży.
Zwracajcie uwagę na wszelkiego rodzaju proszki i tabletki wspomagające. Ich przewóz może być regulowany przepisami kraju docelowego i np. konieczne mają być wyłącznie w nierozpakowanych opakowaniach. Bardzo problematyczne mogą okazać się gadżety BDSM. Ich wygląd często budzi podejrzenie, kojarzy się z przemocą i działaniami nielegalnymi. Lepiej zrezygnować z kajdanek, zamiast tego postawić na miękkie linki do krępowania.
Materiał powstał we współpracy z erotino.pl.