10 lipca 2013

Artur Hajzer nie żyje – informacja potwierdzona

Artur Hajzer nie żyje – informacja potwierdzona
Licencja: Domena publiczna

Potwierdziły się obawy z pod Gaszerbruma I – znakomity, polski himalaista, Artur Hajzer nie żyje. Odpadł od ściany. Prawdopodobną przyczyną śmierci był błąd techniczny.

Sytuacja polskich himalaistów (Artur Hajzer i Marcin Kaczkan), którzy we dwoje atakowali Gaszerbrum I i Gaszerbrum II była niepewna od niedzieli (7 lipca 2013). Wtedy to straciliśmy z nimi łączność. Początkowo himalaistów uznano za zaginionych. Marcin Kaczkan został odnaleziony przez grupę rosyjskich wspinaczy we wtorek rano w obozie II. Wtedy dotarły niepokojące informacje od Marcina, jakby Artur Hajzer miał nie żyć. Ponieważ jednak żona Artura Hajzera otrzymała SMS z komórki męża, że od ściany odpadł Marcin, to informację tą uznawaliśmy za nie potwierdzoną (przekazana była przez osoby trzecie).

Dziś rano (środa 10 lipca 2013), Krzysztofowi Wielickiemu udało się porozmawiać z Marcinem przez telefon satelitarny. Marcin potwierdził informacji, że Artur Hajzer nie żyje.

Gaszerbrum I

Gaszerbrum I

Z relacji wynika, że podczas schodzenia, w Kuluarze Japońskim, przy bardzo złych warunkach atmosferycznych od ściany odpadł Artur Hajzer. Marcin, który był poniżej Artura, zjechał do podstawy kuluaru  i stwierdził śmierć himalaisty. Okoliczności w których żona Artura Hajzera otrzymała SMS z komórki męża są nieznane. Rozwiązań może być kilka, ale najprawdopodobniej albo smsa wysłał ktoś z bazy widząc odpadającego himalaiste, albo Artur na krótko przez wypadkiem wysłał SMSa błędnie sądząc, że Marcin odpadł od ściany.

 

Artur Hajzer to legenda polskiego himalaizmu. Zdobył 7 ośmiotysięczników, w tym Annapurnę jako pierwszy człowiek na świecie (wraz z Jurkiem Kukuczką) zimą oraz wiele nowymi drogami. Był twórcą programu Polski Himalaizm Zimowy 2010 – 2015, w ramach, którego zimą zostały zdobyte dwa ośmiotysięczniki (Gaszerbrum I oraz Broad Peak). Przeprowadził karkołomną akcje ratowniczą w 1989 na Lho La pod Mount Everestem. Wtedy to, po zdobyciu szczytu przez dwóch polskich himalaistów, podczas schodzenia do bazy, lawina zmiotła 6 polskich wspinaczy (Eugeniusz Chrobak, Andrzej Marciniak, Mirosław Dąsal, Mirosław Gardzielewski, Andrzej Heinrich i Wacław Otręba). Lawinę przeżyło trzech himalaistów, ale Heinrich zginął zanim udało się dokopać do jego ciała, a Chrobak umarł nad ranem kolejnego dnia z powodu doznanych obrażeń.   Marciniak cudem dotarł do namiotu, ale był w bardzo złym stanie, w dodatku nabawił się kurzej ślepoty. Uwięziony w namiocie skontaktował się z bazą. Niestety dojście z bazy było praktycznie niemożliwe z powodu trudnych warunków atmosferycznych (śnieg, wiatr). 

Cała nadzieja była w Arturze Hajzerze, który przebywał w Nepali. Postawił na nogi całe Katmandu, uruchamiając wszystkie możliwe kontakty. Po wielu trudnościach organizacyjnych i politycznych udało mu się wyruszyć na ratunek od strony Chińskiej.  W ostatniej chwili dotarł do Marciniaka, który stracił już wszystkie nadzieję na ratunek.

 

To bardzo zły sezon dla polskiego himalaizmu. Jeszcze nie tak dawno temu wszyscy przeżywaliśmy tragedie na Broad Peak. Akcja na Broad Peak przerodziła się z ogromnego sukcesu (szczyt jako pierwszy został zdobyty zimą przez polaków) w ogromną tragedię, gdy w drodze powrotnej zginęło dwóch polaków (Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski).

 

O autorze
Tomasz Wieczorek

Zobacz też