Dominika Polok Urodziła się w Święto Niepodległości Mongolii. Wielka miłośniczka herbaty. Ubolewa, że jej ulubiony gatunek zniknął z rynku ale dzielnie wynajduje nowe herbaciane smaki, którymi osładza swój ból rozstania z Goldem. Do herbaty najlepiej pasuje książka. A jeszcze lepiej kryminał. Chmielewska i Christie rozpanoszyły się w jej biblioteczce. Kiedy nie czyta zwiedza Polskę. Czasami krajoznawczo, czasami koncertowo. Na Europę też już się porwała. Ukraina nie raz przetrwała jej turystyczny nalot, wszystko z miłości do tego kraju. Przede wszystkim kocha swój Śląsk, ale ma też duży sentyment do stolicy Dolnego Śląska. Umie też osiągać różne szczyty. Szczególnie głupoty i górskie. Planuje nawiedzić Szwedów i odwdzięczyć się im za potop, dlatego też pilnie studiuje wszystko co dotyczy Skandynawii. A oni, nieświadomi niczego, jeszcze nawet się nie zaczęli bać.